czwartek, 30 maja 2013

03. Trochę Więcej o Tobie

Więc, pan Styles z pewnością był tajemniczy.
Był... inny. Oczywiście w dobrym znaczeniu. Każdy mały ruch, który zrobił i słowo, które wypowiedział, sprawiały, że moje kolana miękły za każdym razem. Nie wiem dokładnie co chodziło mu po głowie w tym czasie, ale co wiem to, to że bez podważania był jednym z najprzystojniejszych chłopaków.
Wcześniej wychodzenie z klasy było z chęcią, mogę to z pewnością powiedzieć. Pamiętam jak odwróciłam głowę, gdyż byłam ostatnią osobą która wychodziła, a on mrugnął do mnie z tym swoim największym uśmiechem na twarzy, sprawiając że się zarumieniłam, zrobiłam się czerwona jak pomidor.
Znalazłam się w drodze, gdzie miała być Eleanor i tam była, w LSU, jedząc banana i rozmawiając z Louis'em, który stał obok niej z uśmiechem na twarzy.
- Hej! Patrzcie kto to jest! - Zaćwierkotała, przyciągając do siebie wolne krzesło, bym usiadła, gdy weszłam do pomieszczenia - Jak minęły twoje dwie pierwsze lekcje?
Na szczęście nie było nikogo więcej, oprócz naszej trójki w pomieszczeniu, więc mogłam dumnie oznajmić.
- Dlaczego nie powiedzieliście mi, że pan Styles jest symbolem seksu?! - To sprawiło, że ta dwójka spojrzała po sobie i wybuchnęli śmiechem.
- Pan Styles?! - Zawołał, obejmując ramionami klatkę piersiową i histerycznie się śmiejąc - Symbol seksu?! Jest przystojny, ale powiedziałbym, że jest symbolem seksu!
- Więc, stał tam w ciasnych spodniach i koszuli z muszką, uwodząc mnie powoli jego loczkami!
- Jest całkiem popularny wśród kobiet - Eleanor wzruszyła ramionami i spojrzała na Louis'a - Wiem, że macie romans! - Przyłożyła lekko swoją dłoń do ręki Louis'a, a on tylko wzruszył ramionami, uśmiechając się zadziornie.
- Jest ładnym chłopakiem - Louis przytaknął - Co się w takim razie stało?
- Drga mu oko, czy jak? Bo z pewnością dużo mrugał! - Louis wstał i zaśmiał się odchylając swoją głowę oraz nią potrząsając.
- Prawdopodobnie mrugał do ciebie, Megs.
Wzruszyłam ramionami.
- Jest gorący.
- Kto jest gorący?
Zacisnęłam swoje wargi razem, a Eleanor patrzyła na mnie. Nie żyje. Jednakże Louis był rozchiteryzowany, gdy zobaczył kto za mną stoi.
- Jak się masz, Harold? - Powiedział Louis, patrząc za mnie. Odwróciłam się do Eleanor i wydęłam wargi, zwężając oczy.
Harold Styles tak, proszę.
W końcu się poddałam i odwróciłam głowę, by znaleźć pana Styles'a, stojącego za mną, z jedną ręką w kieszeni, podczas gdy druga trzymała nadgryzione jabłko.
(Zgłaszam się na ochotnika, by być tym jabłkiem.)
- Oh, cześć Megan - powiedział pan Styles, patrząc w dół na mnie z uśmiechem - ONA... - pan Styles wskazał na mnie i spojrzał na Eleanor - Zrobiła dla mnie dziś świetną pracę, niesamowitą. Nigdy nie widziałem czegoś takiego.
- Masz szczęście, że jest w twojej klasie, Harry. Ciężko pracuje! - Powiedział Louis pokazując palcem w moją stronę. Odwróciłam się do niego i potrząsnęłam głową, pokazując mu żeby przestał podrzucać mój temat i wyciągać naszą poprzednią rozmowę z kimkolwiek, szczególnie z panem Styles'em! Louis tylko przytaknął głową w moim kierunku.
Co za sposób by podrzucić mój temat, Lou. Będę cię za to kochać przez długi czas.
- Z pewnością ciężko pracuje... na różnych polach.
NIE CHCIAŁBY WIEDZIEĆ CO SIĘ DZIAŁO TERAZ W MOJEJ GŁOWIE. MÓGŁBY POMYŚLEĆ, ŻE ZWARIOWAŁAM. Prawie mogłam namalować ten uśmieszek na jego twarzy.
- Err, jasne, na pewno - Eleanor wyjąkała, odwracając się do mnie, a następnie uśmiechnęła się zadziornie, podczas gdy podniosłam brwi, gryząc moją dolną wargę.
- To jest co chciałbym usłyszeć - powiedział idąc w stronę Louis'a, a następnie stanął obok niego patrząc na mnie - Ciężko pracujący uczeń, to dobry uczeń - powiedział, kładąc nacisk na słowo "dobry".
Powoli przytaknęłam głową i nagle zadzwonił dzwonek, sprawiając, że lekko skoczyłam na krześle.
- Ten dzwonek zawsze będzie sprawiał, że będę skakać - zadeklarowałam biorąc torbę, a następnie podniosłam się z krzesła razem z Eleanor.
- Co masz, Megs? - Spytał Louis również wstając z krzesła, a następnie stając obok Eleanor, pan Styles rzucił do kosza przez całe pomieszczenie ogryzek jabłka.
- PUNKT! - Krzyknął, podnosząc w górę pięść z entuzjazmem, sprawiając że wydałam z siebie flirciarki chichot. Nie chciałam, żeby żeby wyszedł zbyt flirciarski.
Spojrzał w moją stronę posyłając bardzo uwodzicielskie spojrzenie i uśmiech dla którego można umrzeć, który posłał mi dzisiaj rano przy kilku okazjach.
- Angielski - powiedziałam - Dzięki Bogu.
- A więc, lubisz angielski? - Pan Styles zapytał mnie, znów wkładając swoją rękę do kieszeni, podczas gdy druga znajdowała się na oparciu najbliższego krzesła.
Przytaknęłam głową, a on użył swoich dwóch rąk do zmierzwienia jego loczków wokół jego głowy, przeciągając je na prawą stronę jego czoła.
- Prawie tak bardzo jak kocham historię - mrugnęłam do niego, skinając głową w stronę Eleanor i Louis'a, a następnie wychodząc z pokoju.
- Hej! Zaczekaj! - Odwróciłam się i zobaczyłam pana Styles'a, podbiegając do mnie. Zatrzymałam się na mojej drodze i dotarł do mnie - Ty i Eleanor zawsze jesteście tak blisko?
- Co masz na myśli? - Spytałam go ciekawa, patrząc na niego. Był całkiem wysoki, jeśli o tym myślicie. Miał około 5''10*, a ja byłam bardzo niska 5''1' i pół! Więc całkiem duża różnica.
- Wy dwie po prostu jesteście... blisko - powiedział wzruszając ramionami, sprawiając, że posłaliśmy sobie nawzajem szerokie uśmiechy.
- Tak, zawsze była dla mnie, a ja dla niej, siostrzana rzecz.
- Awh, to słodkie. Mam starszą siostrę, a najbliższym bratem jest Louis!
- Taaaaak booiii! - Louis krzyknął mijając nas na wf, a następnie otwierając szatnie dla wszystkich, podczas gdy ja stałam i przewracałam oczami. 
- Tak, również jest dla mnie jak brat...
- Upewnię się, że będzie się tobą opiekować, nie chciałbym żeby ktoś cię zranił pierwszego dnia czy coś takiego - powiedział z uśmiechem, wzruszając ramionami, jego policzki się lekko zaróżowiły.
- Dziękuję, panie Styles - uśmiechnęłam się do niego, zaczynając iść dalej.
- Hej, kochana - wtedy złapał mój nadgarstek, dobra - moją rękę. Myślałam, że to mogło być przez przypadek, ale się odwróciłam i spojrzałam w dół na nasze dłonie, które były ze sobą splecione, a następnie znów na niego, gdzie znajdowały się NAPRAWDĘ różowe policzki - Nazywaj mnie Harry...
Przytaknęłam głową, a jego uścisk na mojej dłoni rozluźnił się, dopóki jej nie puścił, przechadzając się za mnie.
- W takim razie, cześć Harry - powiedziałam dając nacisk na jego imię, uśmiechając się zadziornie.
- Cześć, skarbie - słyszałam jak wyszeptał to wprost do mojego ucha, sprawiając że dreszcze przeszły wzdłuż mojego kręgosłupa.
Ten dzieciak z pewnością wie jak zostawić roztargnioną dziewczynę...

***

Szłam do nowej klasy, gdzie miałam angielski, a moja nowa nauczycielka stała przy drzwiach, uśmiechając się do mnie, była ubrana w niebieską bluzkę, czarną spódnicę i rajstopy.
- Jesteś Megan? - Spytała wskazując na mnie z uśmiechem na twarzy.
- Tak - przytaknęłam.
- Cześć, kochanie. Jestem pani James. Wejdź - powiedziała popychając mnie w stronę klasy. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego, który stał na zewnątrz, opierając się o framugę drzwi z uśmiechem na twarzy.
- Powodzenia, skarbie - powiedział ruszając ustami i podniósł kciuk w górę oraz uśmiechnął się. Zrobiłam to sami i weszłam do klasy, zanim pani James przedstawiła mnie klasie i posadziła mnie przy stoliku pełnym dziewczyn na końcu klasy obok okna przez które było widać korytarz, a następnie klasę Harry'ego. Wspaniale!
Pani James dała mi książkę, abym się podpisała, a dziewczyny przy stoliku wesoło mnie przywitały, co było miłe i doceniałam to, ale okazjonalnie zerkałam przez okno, nasz stolik stał w linii prostej z biurkiem Harry'ego, gdzie siedział, więc zawsze mogłam wymieniać się z nim spojrzeniami, a on zawsze uśmiechał się lub mrugał.
Następnym razem, gdy odwróciłam głowę trzymał moją książkę, po której pisał! Wskazał na mnie, a później na książkę, sprawiając że zachichotałam, wskazałam na literę "A". Ale on wtedy pokręcił niegrzecznie głową i pokazał trochę grube "U". Wciągnęłam powietrze i potrząsnęłam głową, podczas gdy on śmiał się histerycznie. Nie mogłam tego usłyszeć, ale widziałam tą histerię, co sprawiło, że się uśmiechnęłam.
- Megan? - Odwróciłam głowę, by zobaczyć panią James obok mnie, która wyciągała do mnie rękę z papierami - Możesz zanieść to do klasy pana Styles'a?
- Errr, tak, pewnie - powiedziałam, biorąc papier od niej i wstałam odwracając się do okno, zobaczyłam jak wskazuje na mnie i śmieje się.
- Zbeształa cię - powiedział ruszając ustami. Mrugnęłam do niego zanim wyszłam z klasy, a następnie zapukałam do jego klasy i weszłam. Spojrzał na mnie ze złośliwym uśmiechem na twarzy.
- Nie zostałam zbesztana, bezczelny chłopcze - powiedziałam wchodząc do jego klasy i zamykając znów drzwi, gdy się śmiał.
- W takim razie dlaczego tutaj jesteś, skarbie? - Zapytał mnie, mierzwiąc swoje włosy i znów się uśmiechając.
- Pani James powiedziała, by ci to dać - powiedziałam wręczając mu dokumenty. Wziął je ode mnie, a następnie przesunął wzrokiem po dokumentach.
- Zrobię to za chwilę, Meg usiądź - powiedział, stukając w biurko stojące przed nim.
Przytaknęłam usiadłam przed biurkiem.
- Dlaczego powiedziałeś, żebym usiadła? 
- Chcę wiedzieć o tobie trochę więcej... - powiedział wzruszając ramionami z uśmiechem na twarzy. Uniosłam brwi.
Na pewno, to nie było zakazane?
- Na przykład co? - Zastanowiłam się, plątając nogi ze spuszczonym wzrokiem i czułam, że mały uśmiech błąkał się na mojej twarzy. Pewnego razu wymieniliśmy się "seksownymi" spojrzeniami, a następnie chcemy "wiedzieć więcej o sobie".
Interesujące... ale oczywiście nie wahałam się. Siedzieliśmy tam i rozmawialiśmy jakbyśmy się znali od lat, dowiadując się o sobie nowych rzeczy i wychodziło, że mieliśmy ze sobą wiele wspólnego, trochę różnych poglądów, ale większość była taka sama.
I było to trochę niezręczne, ale był miłym facetem. Dowiedziałam się, że jest autentycznie miły.
Być może zaczynałam lubić, pana Harold'a "Harry'ego" Styles'a.

____________________________________________________________

Cytat rozdziału:
"- Nazywaj mnie Harry..." -  Pan Styles

- Co się stanie pomiędzy panem Styles'em a Megan?
- Myślisz, że jak zareagują Louis i Eleanor?
- Łączymy już Hegan? 

02. Pan Styles: Tajemniczy mężczyna "seksowne spojrzenie"

Hej!^^ Mam jeden problem, a mianowicie to w środku rozdziału jest białe tło i uciekło tam kilka zdań :/ Spróbuję to jakoś zmienić, ale jak na razie to życzę miłego czytania!

__________________________________________________________________


 

Znacie to uczucie, kiedy nie znasz absolutnie nikogo i nikt cie nie zna, nie czujesz się swobodnie, ale nie na miejscu (jeśli to ma sens)?
Tak, w tej chwili się tak czułam.
Weszłam do klasy, bardzo czujnie i nerwowo, inni uczniowie posyłali mi spojrzenia i patrzyli na mnie, ponieważ byłam nierozpoznawalna, gdy podeszłam do mojego nowego nauczyciela.
Nie wyglądał na bardzo starego - był co najmniej w połowie czterdziestki - miał na sobie marynarkę oraz koszulę, był inteligentnie ubrany. Przysięgam, że każdy w tej szkole nosił ubrania jakby jechali na uroczysty obiad.
Cóż, Louis nie. Przyszedł tylko w krótkich spodenkach, t-shirt'cie, adidasach z dużym jasnym, pomarańczowym płaszczem. Bardzo żenujące.
- Ty musisz być Megan! - Powiedział szczęśliwie nauczyciel, popychając okulary bardziej do jego oczu.
- Tak - pokiwałam głową z uśmiechem, przyciskając pasek mojej torby, aby ukryć fakt, że trzęsłam się nerwowo i uczucie paranoi.
- Jestem Pan Corser, witamy w społeczności Goodwood - powiedział, otwierając ramię, aby odsłonić resztę grupy, w której będę do końca roku. Zauważyłam, że Taylor była w klasie i szczerze mówiąc, ulżyło mi. Uśmiechnęła się ciepło do mnie i szturchnęła kilka innych osób wokół niej, mówiąc coś do nich zanim wyskoczyła z jej siedzenia.
- Proszę pana! Megan może zostać ze mną dziś! - Powiedziała, stając szybko przy mnie.
Pan Corser spojrzał na nią zdziwiony i zaskoczony.
- Idealnie! - Powiedział. - Już nie muszę się o to martwić, dziękuję Taylor.
- W porządku - skinęła głową - Chodź, usiądź z nami Megan!
Skinęłam głową i Taylor poszła z drugiej strony sali po krzesło dla mnie, a następnie położyła je w między - Ludzie, to jest Megan - Taylor przedstawiła mnie, siadając, a ja za nią, gdy usiadła - Meg to jest Dan -  Taylor wskazał na chłopaka z kudłatymi, brązowe włosami - A to Alex, Demi, Miranda i Tom.
- Cześć Megan - wszyscy uśmiechnęli się do mnie, również machając.
- Cześć - czułam się tak poddenerwowana, myślałam, że zabije mnie to w każdej chwili. Nie zrozumcie mnie źle, wyglądały tak wspaniale, absolutnie pięknie i słodko, ale ja po prostu denerwowałam się.
- Jak się masz? - Demi, dziewczyna po drugiej stronie stołu, z długimi blond włosami i brązowymi oczami zapytała mnie.
- Denerwuję się - zaśmiałam się - Bardzo.
- Nie musisz -  Miranda uśmiechnęła się. Myślę, że nie widziałam ładniejszej dziewczyny niż Miranda. Miała długie brązowe włosy (bardzo podobny do moich) i bardzo piękną twarz - Sprawimy, że będziesz się czuć bardzo mile widziana.
- Dziękuję - skinęłam głową, uśmiechając się do nich, a następnie kładąc moją torbę i płaszcz na podłoge.
- Tak więc, skąd się przeniosłaś Megan? - Zapytał Alex z ciekawością, opierając łokcie na stole 
- Przeniosłam się ze szkoły w Londynie -Powiedziałam, podczas gdy wszyscy unieśli brwi.- Wow! - Dan krzyknął z uśmiechem na jego twarzy.- Skąd dokładnie? - Tom uśmiechnął się. Awh, jaki miał piękny uśmiech!- Kensington ... Chelsea, tego typu tereny - skinęłam głową, a ich brwi podniosły się wyżej.- Woah - powiedziała Taylor siedząc na krześle i uśmiechając się do mnie - Nieźle!
Wzruszyłam ramionami i zaśmiałam się. Tak, dogadywałam się ze wszystkimi, ale jedyne, o czym myślałam teraz, o absolutnie pięknym mężczyźnie z tego ranka, który wykonywał to "seksowne spojrzenie". Nikt nie jest tak piękny i robi to "seksowne spojrzenie" tak dobrze, to po prostu niemożliwe! Ale był to mężczyzna, który został wyrzeźbiony przez bogów, nie oszukujmy się. Chciałam tylko wiedzieć, gdzie znajduje się teraz.
- Jak to się stało, że rano przyszłaś z panem Tomlinson'em i panią Calder? - Taylor zapytała mnie, odwracając się twarzą do mnie.
Właśnie miałam odpowiedzieć, gdy pan Corser przerwał.  
- Megan, twoje nazwisko to Calder?
- Tak.
- Mamy nauczyciela tutaj o nazwisku Calder - Pan Corser uśmiechnął się, odwracając się w stronę swojego laptopa. 
- Tak, to moja starsza siostra.
- Naprawdę? - Zapytał, odwracając się - Eleanor? 
- Tak!
Pochylił głowę i spojrzał na mnie przez chwilę. 
- Tak, teraz to widzę. Wyglądacie podobnie.
- Jesteś siostrą pani Calder?! - Miranda zapytał w szoku, wskazując na mnie.Skinęłam głową.  
- Tak.
- Więc dlatego przyszłaś z nią i panem Tomlinson'em dziś rano! - Taylor powiedziała - Wydaje mi się, że chodzą ze sobą!
Zaśmiałam się. 

- To nie ja powinnam na to odpowiadać - Szepnęłam z uśmiechem, zabrakło im tchu.
- Więc są razem?! - Demi dyszała - Widzę intensywne spojrzenia między tą dwójką! Intensywny!- Myślisz, że to było intensywne? Powinnaś zobaczyć te intensywne spojrzenia pomiędzy mną i tajemniczym mężczyzną z kręconymi włosami rano, TO było intensywne! 

- Nie słyszeliście tego ode mnie - szepnęłam, siadając na krześle, a oni zaczęli się śmiać.- Megan, to jest planer i twój plan lekcji - pan Corser powiedział wręczając mi pomarańczowy kolorowy planer oraz arkusz papieru z moimi dwoma planami lekcji z dwóch tygodni - Możesz napisać swoje imię i twojego opiekuna, którym jest G3, a następnie moje imię, pan Corser. 
Skinęłam głową i zrobiłam, co mi powiedział, napisałam moje nazwisko i opiekuna grupy przed jego nazwiskiem i Taylor spojrzałam na mój plan lekcji i powiedziała co mają inni, biorąc pod uwagę, że to nowy rok szkolny i każdy ma również swój nowy plan lekcji.
- Oparliśmy twój plan lekcji na tym co robiłaś w swojej starej szkole, ponieważ przysłali nam wszystkie informacje o tobie. 
Skinęłam głową, a moje oczy śmigały po nim, Taylor patrzyła przez ramię na mój plan lekcji.Spojrzałam na inicjały.
- HSS?
- Oooh! Masz pana Styles'a! - Miranda powiedziała, zerkając w stronę Demi i uśmiechnęły się, zanim zaczęły cicho gwiżdżeć.
- To dobrze? - Zapytałam, przesuwając wzrok między dziewczynami, a chłopcy po prostu przewrócili oczami, wsadzając własne plany lekcji do planerów.
- To bardzo dobra rzecz!
- Z pewnością jest! 
- Dlaczego jest taki wyjątkowy?  
- Jest bardzo atrakcyjny - Taylor szepnęła mi do ucha, przed podniesieniem brwi - Bardzo atrakcyjny.
- Rozumiem - skinęłam głową, również podnosząc moje brwi oraz chichocząc lekko - Muszę załatwić pierwszą rzecz u niego, zaprowadzisz mnie tam?
- Oczywiście! Zobaczysz, co miałam na myśli, gdy pójdziesz tam! - Poinformowała Taylor, patrząc na mnie zanim mrugnęła.Nie trwało długo, zanim dźwięk dzwonka rozniósł się po szkole i wszyscy szybko umieścili na miejsca swoje krzesła.- Miłego pierwszego dnia, Megan! - Pan Corser powiedział, gdy Taylor, Miranda i Demi ciągnęły mnie za drzwi.

- Dziękuję!
Dziewczyny zabrały mnie i skierowałyśmy się do klasy, w tym samym czasie, rozmawiając o tym, jak dostać się do klas i mówiły gdzie wszystko się znajduje.
- Zemdlejesz gdy zobaczysz, jak bardzo seksowny jest pan Styles! Uroczy nauczyciel! - Miranda zaśpiewała idąc po schodach trochę przede mną, patrząc w głąb korytarza, a następnie odwróciła się do mnie, uśmiechając się radośnie - Tam jest! - Wskazała dyskretnie.
Taylor zaśmiała się za mną, a ja przyspieszyłam pozostałe kroki zanim zerknęłam za rogiem.

- Pan Styles ... - Taylor westchnęła za mną. Mój uśmiech natychmiast znikł. Tajemniczy mężczyzna "seksowne spojrzenie" był moim nowym nauczycielem historii: Panem Styles'em.
- Cholera ... - mruknęłam pod nosem. Był taki atrakcyjne. A teraz musiałam spędzać czas w tym samym pomieszczeniu co on ... do cholery, miałam z nim pierwszą lekcję! Żartujecie sobie ze mnie?!
- Jest seksowny, prawda? - Miranda szepnęła, gdy zaczęłyśmy na zewnątrz jego klasy, gdzie stał w drzwiach. 

- Jest w porządku, tak myślę - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się do nich, a one zachichotały. 
- Panie Styles! - Zwołała Taylor, obracając się w kierunku do atrakcyjnego mężczyzny stojącego w drzwiach jego klasy, opartego o framugę drzwi, zanim odwrócił swoją głowę, uśmiechając się, ale potem spojrzał na mnie od góry do doły, a jego twarz nieco zmizerniała, zdając sobie sprawę, kim jestem. 
- Eee, cześć Taylor - powiedział pan Styles, pochylając się z ościeżnicy, aby stanąć prosto, ręce przesuwając do kieszeni. 
- To jest Megan, jest nowa w szkole i trzeba ma ją pan podwójnie! - Miranda przestawiła mnie, a on skinął głową, strzelając mi ten uśmieszek ponownie. 
- Miło cię poznać, Megan - powiedział pan Styles, patrząc na mnie od góry do dołu. Było to złe, ale czułam zupełnie inaczej. On sprawił, że czuję się roztrzepana i nerwowa, ale nie miałam pojęcia, dlaczego. 
- Pana też, panie Styles - powiedziałam nerwowo, patrząc w dół na podłogę, zanim spojrzałam w górę, patrząc mu w jasne zielone oczy, gdy patrzył w moje. 
- Dziękuję dziewczyny, może iść teraz na lekcje - powiedział do Taylor i Mirandy, przytaknęły, mrugnęły do mnie, a następnie poszły zostawiając mnie samą z panem Styles'em przed jego klasą.
- Więc, plotka głosi, że jesteś siostrą Eleanor? - Uśmiechnął się, opierając się o framugę drzwi ponownie, ręce nadal pozostawiając w kieszeniach. 

- Plotka nie zawsze mówi prawdę, nieprawdaż? - Uśmiechnęłam się złośliwie, opierając się o framugę drzwi przed nim, pozwalając mu podziwiać moją nagłą zmianę postawy, ponieważ byłam z nim sama. 
- Tak można powiedzieć - skinął głową - Wyglądacie tak samo, ale to oczywiste, która ładniejsza jest. 
- Powinieneś jej to powiedzieć, nie mi - mrugnęłam, wchodząc do klasy i siadając na siedzeniu z tyłu, zostawiając go samego stanął poza klasą.
- Klaso! - Wrócił i spojrzał na mnie, mały błysk w jego oczach właśnie zamordował mnie tu i teraz - Mamy nowego ucznia w klasie, przywitajcie się z Megan Calder - zwrócił się do mnie i cała klasa odwróciła głowy w moją stronę, pan Styles strzelił mi uwodzicielskie mrugnięcie i uśmiechnął się.

Ta lekcja była wypełnione ogromnym napięciem seksualnym, to było nie-wia-ry-go-dne. 


___________________________________________________________________________________


- Cytat rozdziału

"Zemdlejesz, gdy zobaczysz jaki seksowny jest pan Styles! Uroczy nauczyciel!" - Miranda.

- W co gra Pan Styles?
- Co się stanie między panem Styles'em a Megan?
- Czy Meg powie swojej starszej siostrze?

piątek, 10 maja 2013

01. Pierwsze wrażenia

- Megan! Eleanor będzie tu za chwilę, by cię odebrać! -moja mama prawie krzyczała na schodach, przez co skoczyłam lekko z irytacja w strachu.
- Będę za minutę! - Zawołałam, sprawdzając moje odbicie jeszcze raz. Byłam w zupełnie nowym mundurku: białej koszuli, granatowym swetrze v-neck, spodniach moim czarnym płaszczu na wierzchu.
Aktualnie byłam bardzo podekscytowana. Cóż, zdenerwowana i podekscytowana zarazem - najlepszym określeniem byłoby emocje mieszane. Tak naprawdę nie wiem czego się spodziewać z tej szkoły, biorąc pod uwagę, że zostałam przeniesiona przeniesiona z Londynu, dużego miasta, gdzieś do miejsca 100 razy mniejszego niż samo Chelsea! Wzięłam brązową torbę i pobiegłam na dół po schodach, aby szybko znaleźć mamę kończącą drugie śniadanie dla mnie.
- Zrobiłam ci drugie śniadanie - uśmiechnęła się zwracając się do mnie - Kanapkę i banan, zdrowe rzeczy.
Wymusiłam śmiech.  
- Dziękuję - wiedziałam, że ​​chce, bym jadła wszystkie zdrowe rzeczy, które potrzebuję, chcąc być piosenkarką i tancerką SLASH i ponieważ startowałam w zawodach, kiedy byłam z powrotem w Chelsea w Londynie.
- Denerwujesz się? - Zapytała mnie z uśmiechem, wręczając mi drugie śniadanie.. Wzięłam je od niej i włożyłam do mojej torby, wzruszając jednym ramieniem.
- Trochę - powiedziałam, wieszając pasek torby na moim ramieniu ponownie - Nie wiem, czego się naprawdę spodziewać.
- Będzie w porządku, łatwo poznajesz nowych przyjaciół więc szybko się odnajdziesz - moja mama powiedziała, całując mnie lekko w czoło i posyłając mi pocieszający uśmiech. Po prostu chce wszystko co jest najlepsze dla mnie i obie o tym wiedziałyśmy. Ponieważ ojciec odszedł, to było trudne dla nas obu, a moja siostra wyprowadziła się i jest między nami i pomiędzy domem, którym dzieli się z chłopakiem, Louis'em w Chichester.
- Mam nadzieję, że tak - Uśmiechnęła się przed usłyszeniem głośnej muzyki, która rozbrzmiewała od zewnątrz: moje piękna siostra i jej przystojny chłopak. - El już jest, do zobaczenia później, frajerko!
- Megan! - Moja mam zaśmiała się, gdy podniosłam swoją torbę i wyciągnęłam telefon, odwracając głowę w jej stronę i również się śmiejąc.
- Przepraszam! Do zobaczenia później - poprawiłam siebie, żegnając się z nią, zanim otworzyłam drzwi wejściowe i wyszłam na zewnątrz, by znaleźć samochód chłopaka mojej siostry na ulicy. Zamknęłam drzwi i podbiegłam do niego, wskakując z pewnością na tylne siedzenia oraz odbijając się od skóry.
- Cześć! - Powiedziała i uśmiechnęła się moja siostra Eleanor, uśmiechając się i i odwracając swoją głowę, by spojrzeć na mnie, jej brązowe fale skakały razem z jej słowami.
- Cześć! - Odwzajemniłam uśmiech, zapinając pas, a następnie kładąc torbę po mojej prawej stronie, kładąc na nią moje rękę  - Lou, głośniej się już nie da?!
- Przepraszam, słońce! Chciałem ci dać znać, że przyjechaliśmy! - Powiedział odwracając się do mnie, a następnie pocałował mnie w policzek. Louis był jak mój starszy brat, zawsze mnie wspierał i kochał jak moja siostra. Byli razem już rok i mogę szczerze powiedzieć, że jest absolutnie idealny dla mojej siostry z każdej strony! Przeszedłby dla niej przez wszystko!
- Kłamiesz! Miałeś ją tak włączoną, jak wyjeżdżaliśmy z domu! - Eleanor zaszczebiotała, odwracając się do niego i chichocząc słodko, sprawiając, że Louis uśmiechnął się jak kot z Cheshire.
- Shhh - powiedział Louis, przyciskając swój palec do swoich ust, a następnie położył rękę na jej kolano - Nie powiemy jej tego.
- Ale "ona" już wie! - Ogłosiłam z tylnego siedzenia, sprawiając, że Louis i Eleanor zachichotali i potrząsnęli głowami.
- Po prostu jedź, Louis! Porozmawiamy o tym później! - Eleanor zadeklarowała, gdy Louis przytaknął, włączając samochód do ruchu, a następnie wjeżdżając na główną ulicę.
Zapomniałam powiedzieć, że Louis i Eleanor pracują w szkole w której dzisiaj zaczynam się uczyć. Eleanor jest zastępcą i asystentką, a Louis jest nauczycielem wf'u, natomiast ja byłam piętnastoletnią uczennicą w ostatnim roku szkoły, więc wszystko jest w porządku.
- Trochę się denerwuję - powiedziałam i przechyliłam głowę, po tym jak Louis spytał się, jak się czuję zaczynając nową szkołą z nowymi ludźmi - jedynymi osobami, które tutaj znałam byli Louis i Eleanor - Nie wiem czego mam się spodziewać.
- Megs, wszyscy są kochani. Oczywiście trafisz na niektórych idiotów, ale znając twoje podejście do nauki, będzie wszystko w porządku - powiedział Louis, patrząc w swoje lusterko wsteczne i uśmiechając się do mnie - Jesteś mądra, będzie dobrze!
- Dziękuję, Louis, wiele to dla mnie znaczy - uśmiechnęłam się do niego, ściskając swój telefon i przeczesując dłonią kucyka na czubku głowy.
- I oto jesteśmy! - Skręciliśmy w stronę szkoły i jechaliśmy w dół, dopóki szkoła nie była w zasięgu wzroku. Była to mała szkoła z białym zadaszeniem i małym ogródkiem, w którym znajdowały się kwiaty przed wejściem, ale duże zielone bramy przed tym zrujnowały cały ten widok.
- Dlaczego masywne bramy? - Spytałam ciekawie, podczas gdy Louis zaparkował na parkingu, nadal skupiałam się na nich.
- Cyganie wjeżdżali na teren szkoły ostatniego lata, więc musieliśmy zbudować bramy wokół szkoły - Louis wzruszył ramionami, zanim otworzył drzwi i wyszedł z samochodu. Również wzruszyłam nimi, a Eleanor otworzyła mi drzwi, gdy wyszła z samochodu, patrzyłam na szkołę nerwowo.
Był to nowy rok szkolny i wszyscy w szkole wyglądali na szczęśliwych witając się ze wszystkimi i rozmawiając co robili w lecie, a to sprawiło, że zaczęłam się denerwować.
- Będzie w porządku - wyszeptała Eleanor do mojego ucha, przeczesując mój kucyk, zanim zaczęliśmy iść do sekretariatu, ja trzęsąc się niekontrolowanie i teraz zaczynając mieć mdłości i być lekko chorą - Zaufaj mi.
Przytaknęłam głową, gdy szliśmy za Louis'em do bramy, sporadycznie zwracając uwagę chłopaków, którzy prawdopodobnie byli w moim wieku. Eleanor sprawiła, że czułam się bardziej pewna siebie, choć stała za mną, a Louis znajdował się przede mną, trzymając mnie blisko siebie, czasem kładąc rękę na moim ramieniu lub jakiś inny pocieszający kontakt.
- Dzień dobry panie Tomlinson! - Zapiszczała blondynka, machając niekontrolowanie do Louis'a, jej kręcone włosy skakały pod jej ramionami.
- Cześć Taylor, jak minęły ci wakacje? - Spytał Louis grzecznie, uśmiechając się do niej. Dziwne było słyszeć jak inni nazywają go "Panem Tomlinson'em", znałam go tylko jako Louis, PRZENIGDY jak Pan Tomlinson.
- Wspaniale, dziękuję! A jak panu? 
- Także, dzięki! - Louis uśmiechnął się, zanim otworzył szklane drzwi, wpuszczając nas i zamykając je za nami 
- Kto to? - Spytałam go z zaciekawieniem.
- To Taylor Swift - powiedział Louis z uśmiechem do mnie - Dogadasz się z nią.
Odwróciłam głowę i spojrzałam na nią, a ona uśmiechnęła się do mnie. Hm, możliwe.
- Meg, jeśli chcesz usiądź tutaj - powiedział Louis oplatając swoją ręką moje ramiona, prowadząc do siedzeń przy oknie - Dam znać pani Cowell, że już jesteś.
- Dzięki, Louis - powiedziałam z uśmiechem.
- Skarbie, będziesz musiała się do mnie zwracać "panie Tomlinson" lub "proszę pana"! - Louis zachichotał lekko - Ale wtedy tego nie wiedziałaś, więc ci odpuszczę.
- Przepraszam! - Wyszeptałam, wytężając swoją twarz, patrząc jak idzie wgłąb korytarza. Wtedy zwróciłam uwagę na Eleanor i się uśmiechnęła, stojąc przede mną.
- Mama dała ci wszystko, czego potrzebujesz? - Zapytała mnie Eleanor, siadając na wolnym krześle obok mnie.
- Tak - przytaknęłam - Dała mi drugie śniadanie i mam kilka powtórzeniowych książek z historii, nalegała - ddwróciłam swoją głowę w jej stronę i wzruszyłam ramionami.
- Myślę, że dasz z siebie wszystko z historii - Eleanor przytaknęła w moim kierunku.
- Chcę dać z siebie wszystko - stwierdziłam, patrząc na moje kolana - Jestem ukierunkowane na A-A  w moim GCSE, z niewielką pomocą z nowego nauczyciela, powinnam być na dobrej drodze.
- Dasz sobie radę - powiedziała Eleanor kładąc rękę na moim ramieniu - Może się trochę przyzwyczaisz, ale rozstrzygniesz to szybko. Jeśli będziesz się borykać, zawsze możesz zobaczyć się z Louis'em na wf'ie lub przyjść do mnie do LSU, jeśli tylko chcesz.
- Dziękuję, wiele to dla mnie znaczy - powiedziałam, kładąc głowę na jej ramieniu.
I wtedy zobaczyłam jak Louis wraca.
- Nie ma jej w gabinecie, więc nie wiem gdzie zniknęła!
- Tommo! - Moja głowa odwróciła się w stronę schodów, by znaleźć młodego mężczyznę, stojącego na górze z otwartymi ramionami, ubranego w inteligentne ubrania i z nażelowanymi włosami. 
- Payno - Louis odpowiedział, przytulając go mocno, a wtedy mężczyzna spojrzał przez ramię Louis'a prosto na mnie.
- Kto to, Tommo? - Spytał Louis'a, pokazując na mnie.
- To jest młodsza siostra El, Meg i zaczyna szkołę. Megan, to jest pan Payne, uczy przedmiotów ścisłych - podniosłam się grzecznie z krzesła, gdy Louis przedstawiał nas i potrząsnął grzecznie moją dłonią z uśmiechem na jego twarzy.
- Więc Megan, jak dobra jesteś w przedmiotach ścisłych? - Pan Payne spytał, przechylając głowę.
- Jestem lepsza z biologii, niż z innych przedmiotów ścisłych, będąc szczerym panie Payne - powiedziałam przechylając głowę. Odwrócił się do Louis'a i uśmiechnął się.
- Kłamczucha, panie Tomlinson! - Uśmiechnął się, wskazując palcem na mnie. 
- Podobnie jak jej siostra - Louis odpowiedział, patrząc na Eleanor, zanim spojrzeliśmy na siebie i uśmiechnął się.
Zaśmiałam się lekko zanim pan Payne i "pan Tomlinson" wrócili do rozmowy i coś zauważyłam kątem oka. Spojrzałam w górę i zobaczyłam schodzącego z nich chłopaka. Cóż, nie był chłopak, a raczej młody mężczyzna, można powiedzieć. Zbiegał po nich zanim dotknął podłogi, a twedy mogłam zobaczyć go w pełnym widoku. Miał zmierzwione brązowe, kręcone włosy i ubrany był w obcisłe czarne spodnie z białą koszulą, a elegancka czarna muszka dopełniała wszystko, trzymał czarną marynarkę w ręku. Używał kciuka, by zabrać swoje loki z oczu, kiedy jego głowa podniosła się z ziemi.
    Wpadł mi w oko.
    Ja jemu.
    Uśmiechnął się.
    Również to zrobiłam.
I nagle poczułam się inaczej. Coś mnie ciągnęło do niego. Nie wiem jak i co. On nadal schodził po schodach, ale tym razem w nieco wolniejszym tempie, co sprawiało, że wyglądał zupełnie nieodparcie i atrakcyjne.
I wtedy zostałam wybudzona z przyglądania się tajemniczemu człowiekowi przez brzmiący dzwonek, bardzo głośny dzwonek, na co wszyscy popędzili do klas.
- Meg, gdzie powinnaś być? - Louis zapytał mnie, chowając ręce w kieszeniach.
- Err, nie wiem, nikt mi nie powiedział - powiedział wzruszając ramionami, patrząc na tajemniczego mężczyznę, który wychodził z drzwi utrzymując swoje zalotne spojrzenie z moim, złośliwy uśmiech pokazywał dołeczki w jego policzkach, które cały czas się utrzymywały na jego twarzy i wtedy zniknął za drzwiami.
- Pozwól mi sprawdzić - Louis poszedł do pustego biurka sekretarki i zaczął szukać poprzez papiery i było ich coraz więcej - Aha! Megan Calder... jesteś w klasie pana Corser! Kochanie, zabierzesz ją tam?
- Tak, zresztą i tak zamierzam dzisiaj z nią zostać, miej otwarte oczy - powiedziała do mnie Eleanor, a ja przytaknęłam głową.
- Dobrze, Meg! Baw się dobrze! Jeśli będziesz czegoś potrzebować, przyjdź do działu nauczycieli wf'u i pomogę ci ze wszystkim czym będziesz chciała - Louis uśmiechnął się do mnie, przesyłając mi w powietrzu malutkiego całusa. 
- Dziękuję, panie Tomlinson - mrugnęłam do niego, a on zaśmiał się histerycznie tak jak ja.   


__________________________________________________________________


- Cytat rozdziału"Ale "ona" już wie! - Megan Calder